CO za piękna historia, którą trzeba się podzielić, aby przypomnieć nam, że na tym świecie jest dobro, dobre w kościele, niezależnie od tego, co jest publikowane w mediach społecznościowych i nagłówki. Od National Catholic Reporter ....
Ta dobra dusza w tylnej ławce przypomina nam, że wśród nas mieszkają anioły
"Alleluja! Alleluja! Alleluja!"
Dziesiątki znanych afroamerykańskich artystów śpiewało z radości, kiedy uruchamiałem samochód. Był to refren „Hallelujah” z „Handel's Messiah: A Soulful Celebration”, wykonania „Mesjasza” z 1992 roku, które zostało przekazane przez całą gamę czarnej muzyki – gospel, soul, blues, R&B, spirituals, ragtime, big band, fusion jazzu i hip-hopu. To był radosny dźwięk.
Właśnie dowiedziałem się, że anioł umarł. Ta radosna muzyka, to rozkołysane, rozkołysane zachwyty, to oszałamiające uniesienie były trafnym celebracją jej pamięci. I jej świętość.
Anioł był członkiem naszej parafii. Siedziała w tylnej ławce ze swoim chorym mężem i 40-letnim synem Andym, który ma zaburzenia rozwojowe. Miała na imię Diana, ale nie wiedziałem o tym, dopóki nie usłyszałem wiadomości o jej śmierci.
Wiedziałam tylko, jak z miłością troszczyła się o swojego męża i syna. A widziałem ich dużo, bo też lubię siedzieć w tylnej ławce.
Jej mąż wydawał się cierpieć na wiele dolegliwości, mężczyzna, który kiedyś był silny, ale teraz musiał przejść trudną i bolesną drogę do Komunii. Była z nim na każdym kroku. I z Andym też.
Często byli ostatnimi osobami, które przyjmowały Eucharystię i tuż przed otwarciem lewego przejścia, do którego zwykli wracać do swojej ławki, zatrzymywali się we trójkę i z rękami na ramionach pochylali głowy razem w komunii rodziny, komunii miłości. Lub, jeśli za nimi byli ludzie, czekali, aż dotrą na tyły kościoła, aby to zrobić.
Diana miała śnieżnobiałe włosy i najjaśniejsze oczy. Wydawała się mieć wewnętrzny blask. A jej oczy prawie zawsze były skupione na mężu i synu.
Naprawdę zrobiła wrażenie na naszej dorosłej córce, która bezceremonialnie iz głębokim szacunkiem nazwała ją aniołem. To nie był przezwisko jak Angel. Był to rzeczownik, deskryptor: anioł. I wszyscy przybyliśmy, aby go używać między sobą.
Pewnego razu, w centrum miasta, na balecie, moja żona Cathy i ja widzieliśmy ją i Andy'ego wchodzących do holu podczas przerwy. Porozmawialiśmy trochę. Powiedziała, że często przyprowadzała syna na tańce.
Być może wtedy wspomniała, że wkrótce udaje się do zakładu opieki chronionej, gdzie będzie mógł żyć samotnie w społeczności do końca życia. Od czasu do czasu przychodził z wizytą i widywaliśmy go w kościele. Pamiętam, jak kiedyś zapuścił wąsy.
Diana nigdy nie wiedziała, że nasza rodzina pomyślała o niej i nazwała ją aniołem. Nigdy nie wspominaliśmy o tym nikomu w parafii. Ale podejrzewam, że było wielu innych, którzy patrzyli na nią przez lata i widzieli kobietę, która promieniała miłością i życiem.
Mąż Diany zmarł w sierpniu 2020 roku, a ona podążyła za nim dziewięć miesięcy później. Miała 82 lata i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przez te wszystkie 82 lata była aniołem dla wielu, nie tylko dla męża i syna.
No comments:
Post a Comment